SPRAWOZDANIE
z wycieczki pn. „Świętokrzyskie perełki” w Góry Świętokrzyskie
w dniach 02-04 czerwca 2023 r.
Słonecznym rankiem 2 czerwca, z placu Andrzeja w Katowicach, w poszukiwaniu święto-krzyskich perełek, wyruszył autokar z częścią ekipy wycieczkowej z siemianowickiego Koła Nr 31
SE i RP. Pełny komplet 34 osobowej wycieczki osiągnęliśmy przy dworcu kolejowym w Zawierciu, gdzie dołączył do nas administrator naszej strony internetowej z małżonką i ekipa z Koła Nr 30 SE i RP w Częstochowie.
Kierownik wycieczki, Ewa MACEK, prezes Koła Nr 31 SE i RP w Siemianowicach Śl., przywitała obecnych ciepłym słowem i słodyczami „na drogę”, przedstawiając uczestników wycieczki, plan wycieczkowych działań oraz przemiłego, młodego pana Bartka, który podjął się kierować wiozącym nas autokarem m-ki IVECO.

W krótkim czasie dotarliśmy do Jędrzejowa, gdzie realizowaliśmy pierwszy punkt wycieczkowego planu, czyli zwiedzanie Muzeum Zegarów im. Przypkowskich. Usytuowane w niewielkiej kamienicy jędrzejowskiego rynku z pozoru nie zapowiadało szczególnych atrakcji. Ala gdy po przejściu kilku pomieszczeń mieszkalnych rodziny Przypkowskich dotarliśmy do części muzealnej i oczy nasze rozbłysnęły zachwytem wobec bogactwa zbiorów cudownych zegarów słonecznych. Niezwykle przemyślnie skonstruowane dziesiątki słonecznych czasomierzy, tworzących trzecią co do liczby eksponatów kolekcję na świecie. Całość wystawy dopełnia ogród na zapleczu budynku muzeum z kaskadowym zestawem wodospadów schodzących do kolistego skweru otoczonego przepięknym kwiatostanem, gdzie na wielu słonecznych zegarach można śledzić aktualny upływ czasu. Wielu z uczestników wycieczki było zaskoczonych tą „perełką”.
Ale, ponieważ zegary słoneczne pokazały, iż czas płynie, ruszyliśmy dalej. Następny przystanek to miejscowość Tokarnia, gdzie na sporym terenie usytuowane są Muzeum i Park Etnograficzny wsi kieleckich. Zgromadzono tam przykłady dawnych zagród domowych z pełnym gospodarczym wyposażeniem a także obiekty takie jak młyny wiatrakowe, spichlerze, kuźnie, wiejskie szkoły ,itp.

Nabycie takiej wiedzy, pozwala ocenić ogrom przemian, jakie nastąpiły w minionych latach, gdyż wygląd dzisiejszych miejscowości ziemi kieleckiej nie pozwala na określenie ich nazwą wieś. Zwłaszcza w okresie dojrzałej wiosny, wielu mieszkańców dzisiejszych miast może z podziwem a nawet czasem zazdrośnie oglądać zagospodarowanie terenów pozamiejskich. My w skansenie spacerowaliśmy indywidualnie lub w mniejszych grupkach, kontestując historyczne zmiany życia wiejskiego. Skansen położony jest bezpośrednio przy drodze S-7 (Warszawa – Kraków), a niektórzy, przejeżdżając obok setki razy, nie mieli świadomości istnienia takiej „perełki”.
Smaczny i obfity obiad zjedliśmy opodal skansenu, w restauracji hotelu o nazwie CYNAMON, o którym można lapidarnie powiedzieć, że jest właściwy, na właściwym miejscu dla różnych okazjonalnych działań.
Posileni podjęliśmy ambitną decyzje o zdobyciu zamkowego wzgórza w Chęcinach, gdzie od wieków (1707 r,) królują ruiny , dawniej nie zdobytego (przez 250 lat) zamku królewskiego. Już na podejściu pod zamkowe mury witają nas drewniane postacie królów i rycerzy stojące wzdłuż traktu wiodącego do zamczyska.

Usytuowany na wysokim, skalistym, górskim grzbiecie zamek, w którym mieszkali polscy władcy (także królowa Bona), ma dziś do pokazania skarbiec, loch z narzędziami tortur, zabytkowe studnie oraz dwie wysokie, okrągłe wieże, ze szczytu których jest przepiękny widok na całą okolicę. Przestrzeń pomiędzy zamkowymi wieżami jest dziś terenem imprez kulturalnych, tradycyjnych spotkań bractw rycerskich, obowiązkowym obiektem zwiedzania dla wędrujących szlakami gór świętokrzyskich. My też zaliczyliśmy: skarbniczka – oczywiście skarbiec, prezes Koła – zdobyła szczyt wieży – by pokazać pozostałym kto tu rządzi, a opornych wobec jej rządów zakuwano po prostu w dyby. Była szansa by się lepiej poczuć korzystając z licznych monideł, w których robiono sobie zdjęcia jako król, królowa lub księżniczka, jako rycerz lub diabeł, rozbójnik lub inny stworek. Ot, co komu w duszy gra i pasuje. Ponieważ nie zaproszono nas na królewskie komnaty, a nie zamierzaliśmy nocować w zamkowym lochu, opuściliśmy chęcińskie zamczysko w nadziei na bardziej przyjazną gościnę, którą obiecywała kierowniczka wycieczki.
Nasz autokar obrał kurs na miejsce naszego stacjonowania, czyli Ośrodek Wypoczynkowy GRYNWALD w miejscowości Rembów, Góry Świętokrzyskie. Położony w ogrodzonym obszarze leśnym z udogodnieniami niezbędnymi do atrakcyjnego odpoczynku w przyjemnym otoczeniu. Zakwaterowanie na krótki pobyt zadowalające, pełna swoboda. Tym bardziej, że opodal czekała na nas grillowa biesiada w leśnym otoczeniu. Smakowitego jedzenia, stosownych napojów i miłego spędzenia wieczoru nie zabrakło. Nawet początkowy drobniuteńki deszczyk szybko się wycofał, ustępując miejsca miłym leśnym zapachom.
Sobotni poranek wstał słoneczny i rześki, stosowny dla przywrócenia ochoty na dalszy wycieczkowy rajd po świętokrzyskich atrakcjach. Jeszcze tylko obfite śniadanko przygotowane przez gospodarzy ośrodka i wyruszamy autokarem z hymnem emerytów na ustach. Celem są ruiny zamku Krzyżtopór w miejscowości Ujazd. Po kilkudziesięciu minutach jazdy wśród morza zieleni pól, lasów, ogrodów stajemy przed ruiną olbrzymiego, wspaniałego zamczyska.

Zbudowany w latach 1621 – 1644 przez wojewodę sandomierskiego Krzysztofa Ossolińskiego wg niesamowitego projektu włoskiego budowniczego Wawrzyńca SENESA, na planie pięciokąta w stylu „pałac w fortecy”, w chwili ukończenia budowy był największą budowlą pałacową w Europie, a przede wszystkim przejawem pychy ale także bogactwa polskiej magnaterii. Czas pokazał, że zamek był pechowy. Kolejni właściciele zamku zmieniali się w tragicznych okolicznościach, a sam zamek został ograbiony z wyposażenia przez Szwedów w 1655 r. , potem okresami niezamieszkały, aż wreszcie spalony w okresie walk z konfederacja barską w roku 1770. Obecnie jest to własność Skarbu Państwa a jego ruiny funkcjonują jako obiekt kulturalno – turystyczny, przy czym solidność jego murów i niezwykłość architektoniczna nie wykluczają, być może, jego rekonstrukcji. Obiekt naprawdę wart zwiedzenia i zapoznania z jego historią.

Następnym celem naszej wycieczki była Łysa Góra, zwana także jako Święty Krzyż. Pierwotny zamiar osiągnięcia szczytu na miotłach spalił na panewce, albowiem u podnóża góry do dyspozycji były jedynie meleksy, z których oczywiście skorzystaliśmy. Na szczycie usytuowane jest Sanktuarium Świętego Krzyża oraz klasztor założony przez Bernardynów w początkach drugiego tysiąclecia, dzisiaj zajmują go Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej. To jest legendarne miejsce polskiego chrześcijaństwa. To miejsce żyje i jest tłumnie odwiedzane tak przez wiernych, jak i turystów wędrujących szlakami gór Świętokrzyskich. Nasza obecność w tym miejscu to tylko zaliczenie, albowiem mieliśmy zbyt mało czasu, aby pospacerować w Świętokrzyskim Parku Narodowym. Zjeżdżamy ponownie meleksami na parking z naszym autokarem. Taki przypadek: kierowcą naszego meleksa był emerytowany policjant z laboratorium kryminalistycznego w KWP w Kielcach, doszukaliśmy się wspólnych znajomych.
Obiad zjedliśmy w karczmie o nazwie ”Izba Dobrego Smaku”, położonej u podnóża Łysej Góry, przy ul. Huta Szklana. Trzeba przyznać, że nazwa karczmy dobrze oddaje to, co się tam do jedzenia podaje. Wieczorem okazało się, że obiad był nie tylko smaczny, ale dla wielu zbyt obfity; ale jak tu nie zjeść, kiedy takie dobre.

Wieczorem w Grynwaldzie mieliśmy uroczystą kolację z okazji pierwszej rocznicy powołania Koła Nr 31 Se i RP w Siemianowicach Śląskich. Założyciele odbierali gratulacje, wspominali tamte chwile, a wszyscy bawili się przy muzyce i tańcach, przy obficie zaopatrzonych stołach dopóki sił wystarczyło. W kolejnym dniu wyjazd na dalszą trasę wycieczkową zaplanowano na dziewiątą trzydzieści.

Niedzielny poranek, piękna słoneczna pogoda, rześkie leśne powietrze. Wstajemy, pakujemy się, jemy śniadanko, ładujemy bagaże do autokarowego bagażnika. Jeszcze jedno grupowe zdjęcie, pożegnanie z gospodarzem Grynwaldu. My mu dziękujemy, on nas zaprasza do ponownych odwiedzin wręczając prezent, którym się wszyscy podzielimy.
Ruszamy by zrealizować plan ostatniego dnia wycieczki. W planie mamy jeszcze spacer nad Szmaragdowym Jeziorem w miejscowości Wiśniówka, odwiedziny Kielc oraz zwiedzanie Jaskini Raj w Chęcinach. W czasie jazdy dosypiamy nie całkiem przespaną noc. Nasz dżipy-s też był nieco śpiący, albo nieco odmiennie potraktował hasło Wiśniówka, bo zaprowadził nas nad jezioro, ale od strony stromego, skalistego brzegu. Podejście w pobliże jeziora było wymagało pewnej determinacji ale zdjęcia będą oryginalne, bo samo jezioro cudne, w kolorze szmaragdowym, po wydobytym kwarcu, zwłaszcza przy takiej słonecznej pogodzie.

Potem już tylko niedługa jazda do centrum Kielc. Tutaj utargowaliśmy u kierowniczki wycieczki swobodne zwiedzanie dla tych co pierwszy w Kielcach pierwszy raz, a kawa z lodami pod kawiarnianymi parasolami dla kieleckich bywalców. Grupa zwiedzająca zalicza Park Miejski im. Stanisława Staszica, drogę na wzgórze zamkowe z mini przystankiem w Muzeum Hamonda, kontempluje wejście do starego więzienia kieleckiego, dociera przed dawny pałac Biskupów Krakowskich, co dokumentujemy wspólnym zdjęciem, wstępuje do Bazyliki Katedralnej pw. Wniebowzięcia NMP. W spacerze towarzyszą nam dźwięki występów zespołów ludowych mających w parku swój festiwal. Gorąco.

Czas nas goni, więc ruszamy do ostatniego celu wycieczki – Jaskini Raj w Chęcinach. Jaskinię zwiedziliśmy w dwóch grupach. Jaskinia Raj w Chęcinach jest piękna ale trudna do opisania słowami, zwłaszcza dla laika w dziedzinie geologicznej. Ją trzeba po prostu zobaczyć, chociażby w Internecie, ale i tak to nie zastąpi pełnego wrażenia, jakie daje osobista bytność. Zetknięcie się z tworami natury sprzed wielu milionów lat daje poczucie mizernego miejsca w czasoobszarze istnienia Ziemi.
Ostatnim akcentem naszego pobytu w krainie Gór Świętokrzyskich był obiad w zajeździe przy parkingu przed drogą do Jaskini Raj. Jak wszystkie posiłki wycieczkowe – smaczny i syty.
Droga powrotna wiodła przez Zawiercie, gdzie grupy siemianowicka i częstochowska pożegnały się. Do katowickiego placu Andrzeja dotarliśmy przed godzina dwudziestą.
Dobrych wrażeń moc. Zadowolenie z nabytej wiedzy turystycznej. Podziękowania dla organizatorów wycieczki, zwłaszcza Kierowniczki wycieczki, prezes Ewy MACEK, członka zarządu- Krysi Kuta i zespołu wspomagającego za profesjonalne przygotowanie i przeprowadzenie wycieczki pn. świętokrzyskie perełki. Podziękowania dla pana Bartka, kierowcy autokaru za bezpieczny transport i miłą współobecność w czasie wycieczki. Są doświadczenia i plany na przyszłość. Było miło, serdeczne dzięki.
Opracowanie- J. Przybylak
zdjęcia: J. Świderski, K. Kuta, E. Macek – w Galerii